Pod koniec maja spakowałam walizkę i odwiedziłam Julię i Mateusza. Przywitała mnie typowo angielska pogoda, na całe szczęście u nich herbaty pod dostatkiem. Na ten czas zaszyliśmy się w ich czterech kątach. Słuchając Katie Melua czuliśmy jakbyśmy to my stali na plaży, a słońce ogrzewało nas swoimi promieniami. Był to świetny czas, aby uwiecznić ich miłość i dom, który stworzyli według własnych marzeń.
Po kilku kubkach English Tea chmury odeszły, a my spacerowaliśmy z owieczkami po zielonych wzgórzach, podziwiając urokliwe miejscówki. O tym, że dla Julii i Mateusza żaden szczyt niestraszny, przekonałam się wchodząc na Snowdon. Tym razem również mój licznik kroków zdobył nowy rekord, a ja dałam radę ich nie zgubić z oczu ;).
Trzymam kciuki za ich plany i kolejne wspólnie zdobyte szczyty – DO ZOBACZENIA!